Playlista

wtorek, 10 lutego 2015

                                                  Czytasz? Zostaw komentarz :) Dziękuję


Rozdział 1

Pada. Znowu. Odeszłam od okna. Otuliłam się ciaśniej swetrem. Nie pamiętam kiedy ostatnio promienie słońca ogrzewały moje ciało.
Zaczęło się niewinnie. No może nie do końca "niewinnie". Problem w tym, że przez te wszystkie wydarzenia pojęcie "niewinnie" znacznie poszerzyło swoje znaczenie. Nic już nie jest i nie zanosi się żeby było jak dawniej. Szare niebo, puste, ciemne ulice, migające latarnie, zniszczone budynki, spalone łąki, zanieczyszczone jeziora,... wszędzie tylko strach, ból, cierpienie, i śmierć...Tak wygląda teraz nasze życie.
Wróciłam wspomnieniami do chwili, gdy TO zaczęło się dziać.
                                                                         
'Dwa dni temu zaginęła 17-latka Emily Dixon. Wszystkie patrole w okolicy szukają nastolatki. Rodzice są zrozpaczeni. Jeśli ktoś widział dziewczynę proszę dzwonić pod numer: 504346785.' ;
'10-letni Alexander Wood został znaleziony w jeziorze...' ;
' Szkolny autobus wjechał do rzeki. W środku było 30 dzieci....'

-Tracę nadzieję, że kiedykolwiek napiszą coś dobrego - powiedziała blondwłosa dziewczyna, odkładając gazetę.
- Co piszą tym razem? Zamach terrorystyczny pod ratuszem? Jakiś facet zamordował swoją żonę? - spytałam.
- Sama zobacz - powiedziała, wręczając mi gazetę. Przejrzałam ją.
- Trzeba coś z tym zrobić - rzekłam w końcu.
- Co masz na myśli? - spytała dziewczyna.
- Cokolwiek - powiedziałam wstając z łóżka. - Mam dość tych wszystkich katastrof, zaginięć, morderstw i innych okropieństw.
- Chan, nie chcę być wredna, ale masz tylko 17 lat. Skoro dorośli nie potrafią sobie z tym poradzić to nie ma szans żeby nastolatka dała sobie radę. Zresztą nawet nie wiemy dlaczego to wszystko się dzieje. Może tak ma być i już. - powiedziała, ale widząc moją minę dodała jeszcze -Przykro mi, prawda bywa bolesna.
- Nie będę siedzieć z założonymi rękami. Po prostu nie mogę ... - szepnęłam. W oku zakręciła mi się łza. Szybko ją otarłam, nie chcąc by przyjaciółka widziała jak się czuję. Nie chciałam jej bardziej dołować.
- Smutno mi, że we mnie nie wierzysz - powiedziałam, przerywając niezręczną ciszę. Charlie spojrzała na mnie zdziwiona.
- To nie tak, że w ciebie nie wierzę. Po prostu nie sądzę żeby działo się tu coś nadprzyrodzonego.. Jak mogłaś tak pomyśleć? - powiedziała, przytulając mnie.
- Jedyną osobą, która mogłaby tego dokonać jesteś ty.
                                                                           ~
     Szkoda, że nie miała racji. Od roku mamy inwazję. Światem rządzą Demony. Złe, chciwe, bawiące się naszym cierpieniem istoty. Najwyraźniej znudziły im się rozkazy Lucyfera albo też opanowanie Ziemi jest częścią Jego planu.
Są okrutne i silne. Jeśli ktoś robi coś wbrew ich woli rozwiązują to w najokropniejszy sposób. Porywają, torturują, zabijają. W dzisiejszych czasach trzeba być ostrożnym. Uważać na swoje słowa i czyny. Przede wszystkim nie wolno nam się modlić. Niszczone są wszystkie kościoły, krzyże, święte obrazy, pomniki. Wszyscy kapłani są mordowani. Wiele ludzi jest opętanych, ale tak naprawdę nikogo to już nie dziwi. To wszystko stało się codziennością. Witaj w moim świecie.


                                                                      ~*~

- Charlie, zostaw ją.

- Nie mogę.
- Zostaw ją- powtórzyłam. Spojrzała na mnie wściekła.
- Wiesz, że jak nie zrobię tego co mi kazali to wsadzą mnie do Elektryka*? - spytała z widocznym przerażeniem na twarzy.
- Możemy zrobić to inaczej.. - powiedziałam niezbyt przekonana własnymi słowami.
- Chcesz ich oszukać?? - spytała w lekkim osłupieniu. - To samobójstwo.
- Nie możemy być na każde ich skinienie... zwłaszcza jeśli chodzi o morderstwo...
- Są silniejsi, sprytniejsi, nie dadzą się oszukać - stwierdziła, ściskając mocniej sztylet w dłoni. - Zresztą niewiele jej zostało - dodała wskazując staruszkę, która właśnie odmawiała różaniec. Popatrzyłam na przyjaciółkę ze szczerym zdziwieniem.
- Słyszysz co mówisz? Tu chodzi o życie niewinnego człowieka!
- Znasz zasady - stwierdziła ponuro.
- Rób co chcesz, ale ja nie mam zamiaru na to patrzeć - odparłam odwracając się na pięcie. Usłyszałam za sobą krzyk starszej kobiety, który echem odbijał się między budynkami aż w końcu ucichł. Na dobre.
        Nie wiem co się z nią stało. Nigdy nie była taka obojętna na czyjąś śmierć. Może to przez strach... albo została opętana? Te myśli nieustannie krążyły mi po głowie, nie dając spokoju. Kopnęłam kamień z frustracją. Zabolało. Zaklęłam pod nosem. Usłyszałam śmiech przed sobą. Podniosłam wzrok usiłując wypatrzyć w tej ciemności do kogo należał. Ujrzałam zarys twarzy jakiegoś chłopaka. Chwilę mu się przyglądałam. Był dość wysoki, dobrze zbudowany, ubrany w czarną jak noc bluzę i miał kaptur na głowie. Minęłam go idąc w kierunku domu. Lepiej trzymać się od niego z daleka.
Chłopak jak gdyby nigdy nic dogonił mnie i szedł obok w milczeniu. Byłam trochę zdziwiona, ale nie zamierzałam go spławiać. Mijając jedną z ławek naszła mnie przerażająca myśl. A co jeśli jest jednym z NICH? Albo chce mnie zgwałcić? Spojrzałam na nieznajomego. Szedł swobodnie, jakby zupełnie nie przeszkadzało mu to, że się nie znamy. W końcu przystanęłam. Zdałam sobie sprawę, że nie chce pokazywać mu gdzie mieszkam. Nie byłam jednak pewna jak mu powiedzieć żeby sobie poszedł, nie wkurzając go.
- Znamy się? - spytałam trochę zbyt drżącym głosem niż zamierzałam. Również przystanął.
Czekałam na jego odpowiedź, ale najwyraźniej nie miał mi nic do powiedzenia.
- Dlaczego ze mną idziesz? - zadałam drugie pytanie. Obrócił głowę w moją stronę.
- Boisz się - stwierdził. Otworzyłam usta żeby zaprzeczyć, kiedy do moich uszu dotarł ledwo słyszalny szept:
- Christo - mówiąc to chłopak popatrzył na mnie uważnie.
- S-słucham? - spytałam nie bardzo wiedząc o co chodzi. Nie odpowiedział. Wkurzyłam się.
- Dlaczego do cholery nie odpowiadasz na moje pytania?!! - wrzasnęłam. Jak można było się spodziewać, tym razem też nie odpowiedział. Zauważyłam jednak lekki zarys uśmiechu.
- Nie mam czasu i ochoty bawić się w jakieś gierki. Nie chcesz, nie mów - powiedziałam stawiając krok do przodu. Nic. Zero reakcji. Przewróciłam oczami i poszłam.
- Zaczekaj - usłyszałam po chwili. Zatrzymałam się. Miałam nadzieję, że mi wszystko wyjaśni, ale jak mawiają  ludzie "Nadzieja matką głupich". Odwróciłam się do niego. Uśmiechał się. Znowu. Przewróciłam oczami. Usłyszałam tylko dwa słowa, nim (dosłownie) rozpłynął się w powietrzu.- Zaczęło się.
_______________________________________________________________

* Elektryk - miejsce, w którym torturują nieposłusznych ludzi




To  pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że choć trochę Was zaciekawił :)                                                                                 

                                                                                       
                                                                         




niedziela, 8 lutego 2015

Prolog

Jestem Chanel. Żyję w świecie opanowanym przez demony. Nazywamy ich Zimnymi. Zabijanie, torturowanie i znęcanie się nad wszystkim co żyje jest na porządku dziennym. Uczą nas jak zabijać i nie dać się zabić, choć tak naprawdę nie obchodzi ich nasza śmierć. Krążą pogłoski, że Zimni stwarzają armię, która ma się przeciwstawić Najwyższemu. Czy w nie wierzę? Do niedawna byłam przekonana, że Bóg nie istnieje. Nie wierzyłam również w istnienie aniołów i demonów. Wszystko do czasu pęknięcia ziemi i tego co się spod niej wyłoniło.
Przedstawiam Wam moją historię....       historię
                         Dissendium - krainy śmierci.