Playlista

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 3

   Chusta boleśnie wbijała mi się w oczy. Rzecz jasna była za mocno związana. 
Obiecałam, że nie będę próbowała jej ściągnąć i uciec, co uratowało mnie przed kajdankami.
 Zastanawiałam się dokąd zmierzamy.
Nie mogłam nic widzieć, więc próbowałam wykorzystać inne zmysły do wyłapania jak najdrobniejszych szczegółów. Na węch nie miałam co liczyć bo czułam jedynie intensywny zapach wanilii. Dotyk i słuch też na niewiele się zdały bo nie umiałam skupić się na czymkolwiek innym poza bolącymi oczami. Tak więc pozostało mi czekać.
Jechaliśmy przez wyboisty teren, co mogę stwierdzić na podstawie tego jak szalenie skakał samochód. Byłam już lekko zniecierpliwiona. Być może spotka mnie tam coś strasznego, okrutnego, ale niepewność jest równie przerażająca. Zaczęłam się wiercić. Musiał to zauważyć mój "porywacz", gdyż po nie wiem jak długim czasie odezwał się do mnie:
- Zaraz będziemy, nie wierć się tak.
Oczami wyobraźni widziałam jak się uśmiecha z wyższością. Chciałam móc coś powiedzieć, ale nic sensownego nie chciało mi przejść przez gardło, tak więc nadal milczałam. Po kilku minutach samochód się zatrzymał. Moje serce, które podczas drogi trochę się uspokoiło, wystukiwało teraz szaleńczy rytm. Bałam się.
- Siemasz Quentin! - usłyszałam, kiedy ktoś otworzył drzwiczki auta. - Kogo tam masz?
- Zobaczysz. Poinformuj Steve'ego, że już jestem.
- Jak tam sobie chcesz, na razie! - powiedział chłopak i więcej go nie usłyszałam. Siedziałam skulona na fotelu, czekając na najgorsze. Drzwi z mojej strony się otworzyły. Odwróciłam szybko głowę, zapominając o tym, że i tak nic nie zobaczę.
- Idziemy.
   ~*~
    Prowadził mnie krętym korytarzem. Zastanawiałam się czy nie idziemy tak dla zmyłki. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się. 
- Poczekaj tu, zaraz po ciebie wrócę - powiedział. Chciałam ściągnąć z oczu tą cholerną chustę, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Sekundy dłużyły mi się niemiłosiernie. Moja samokontrola była na wyczerpaniu. Gdyby Quentin przyszedł sekundę później, zdjęłabym to ZŁO z moich oczu.
Usłyszałam skrzyp drzwi i zostałam pchnięta w ich stronę. - Tylko się zachowuj - szepnął mi do ucha.
- Witam, witam. Kogo my tu mamy? - usłyszałam. 
- Nową rekrutkę, znalazłem ją wczoraj wieczorem. 
- Potrafi coś? 
Cisza.
- Zaraz się przekonamy. Chodź tu maleńka. - skierował się do mnie. Nie byłam pewna, w którą stronę iść i czy w ogóle ruszyć się z miejsca. Wskazałam wymownie na swoje oczy licząc, że ktoś w końcu się nade mną zlituje.
- Ah, gdzie moje maniery? Ściągnijże jej tą chustę z oczu. Nie tak traktuje się gości - rzekł. Ktoś posłusznie wykonał jego polecenie i po chwili oślepił mnie blask światła. Moje oczy, które były już przyzwyczajone do ciemności, piekły teraz nie dając mi zorientować się w terenie. 
- A więc, jak ci na imię? - spytał  mój "wybawca".
- Chanel - powiedziałam trochę zachrypniętym głosem. 
- Dobrze, Chanel. Wolisz walkę wręcz czy z dystansu? 
Otworzyłam szerzej oczy.
- Ja...- spojrzałam pytająco na Quentin'a. Podszedł do swojego szefa i szepnął mu coś.
- Jesteś pewien? - spytał po chwili boss.
- Bynajmniej. Nigdy się nie mylę.
Szef zastanawiając się przez chwilę odparł:
- Zaprowadźcie ją do jej pokoju. O! I nie zapomnijcie o Integer eu identitatis. 
Nie lubię kiedy ktoś karze mi coś robić. Bez względu na to czy się boje czy nie, nie dam sobą rządzić.
- Nie! - krzyknęłam. - Odsuńcie się.
Popatrzyli na mnie zdziwieni. Dodało mi to trochę pewności siebie.
- Nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi, ale jedno wam powiem... Nie będę waszym nowym przedmiotem.
 Jeden z mężczyzn otworzył usta w zdumieniu. 
- Ależ nikt nie karze ci nic robić, moja droga - powiedział dowodzący mężczyzna, 
starając się zachować spokojny ton. - Chcemy po prostu pokazać ci ...
- Nigdzie z nimi nie pójdę! Nie wiem co to za miejsce i to wszystko mi się nie podoba. Proszę mnie natychmiast odwieźć do domu.
Zdaje się, że lekko wyprowadziłam z równowagi zarówno szefa jak i mężczyzn, którzy mieli mnie zaprowadzić do pokoju. Zmrużył oczy i patrzył na mnie gniewnym wzrokiem.
- Nie obchodzą mnie twoje zachcianki, głupia smarkulo! Zostaniesz tu czy ci się to podoba czy nie - wrzasnął. No proszę, jak szybko można ze spokojnego człowieka stać się na przemian  eksplodującym wulkanem.
- A mnie nie obchodzi "pańskie" zdanie - prychnęłam. Nie wiem skąd nagle we mnie tylko odwagi się wzięło, ale bardzo mi to służyło. Napotkałam karcący wzrok Quentin'a. Zignorowałam go.
- Wychodzę - powiedziałam i znalazłam się przy drzwiach. 
Poczułam silną dłoń zaciskającą się na moim ramieniu. W następnej chwili wysiałam kilka centymetrów nad ziemią.
- Co do....
- Nigdzie się stąd nie ruszysz! - syczał wściekle mięśniak. 
- Puszczaj mnie debilu! - krzyknęłam wbijając swoje zęby w jedną z jego dłoni. Następnie kopnęłam go między nogi i takim oto sposobem uwolniłam się z jego morderczego uścisku. Na chwilę. Zawył i rzucił się na mnie tracąc resztki opanowania. W ostatniej chwili ktoś pchnął mnie w przeciwnym kierunku ratując moją twarz przed zdruzgotaniem.
- Ramiro opanuj się! - powiedział Quentin. Dryblas zamachnął się i uderzył pięścią w twarz mojego obrońcy. Chłopak zatoczył się, a ja poczułam nagły przypływ adrenaliny. Bez zastanowienia się nad tym co robię, skoczyłam mężczyźnie na plecy i okładałam go na oślep pięściami. Trzech mężczyzn przyglądało się temu nie wiedząc co robić. Ramiro wył wściekle. Byłam prawie pewna... ba! Ja to wiedziałam, że zaraz mnie zrzuci. Chwycił mnie za ręce, wykręcając je. 
TRZASK.
Drzwi otworzyły się z hukiem. Stanął w nich chłopak, na oko trochę starszy od Quentin'a i znacznie potężniejszy. 
- Możecie mi powiedzieć co tu się u diabła dzieje?!!?
Natychmiast przerwaliśmy walkę. Ja z czystej ciekawości, pozostali z wyraźnym przerażeniem mieszającym się z szacunkiem.
- My...
- Zamilcz! - warknął. Osiłki, którzy budzili lęk w niejednym sercu, skulili się teraz tak, jak skomlące wilki. Chłopak patrzył na nich gniewnie.
- Daruj im, Jared. Ramirego trochę poniosło - rzekł spokojnie Quentin. Jared odwrócił na chwilę swój wzrok od mężczyzn.  Obaj wyglądali, jakby porozumiewali się bez pomocy słów, co było dość upiorne. Trwało to ułamek sekundy i zdaje się, że tylko ja to zauważyłam. Przełknęłam głośno ślinę. Wtedy skupił uwagę na mnie. 
- A więc to ty... - powiedział jakby do siebie. Stał w głębokiej zadumie. Patrzyłam niespokojnie na każdego z osobna. Nie byłam pewna czy taki obrót sytuacji jest dla mnie dobry, czy też nie. Szukałam jakiegoś sposobu na ucieczkę, ale żaden z przychodzących mi na myśl nie miał szans zaistnieć przy takiej obstawie.
- Idźcie już! - nakazał. Mężczyźni w pośpiechu opuścili pomieszczenie. Czułam się jak owad wdeptany w ziemię. Czego oni tak właściwie ode mnie chcą?
       Jared usiadł wygodnie na fotelu i bacznie mi się przyjrzał. Poczułam się trochę nieswojo. 
- O co poszło? - spytał. Otworzyłam usta żeby coś odpowiedzieć, kiedy Quentin wpadł mi w słowo.
- Chanel wyraziła swoje własne zdanie, czym doprowadziła Ramirego do szału. Tak w skrócie.
Byłam lekko zdziwiona tym, z jaką swobodą rozmawiał z Jared'em. Pozostali patrzyli na niego z ukrywanym lękiem i nie ośmielili się nawet odezwać.
- Interesujące.... - rzekł Latynos. Nadal lustrował mnie wzrokiem, co zaczęło mnie irytować.
- Może mi ktoś powiedzieć co ja tu robię?? - zabrałam głos. 
- Oczywiście - odparł dowódca szczerząc się do mnie. - Jesteś naszą bronią.


________________________________________________
Witam, witam :D 
Nie będę pisać jakiejś przemowy tylko spytam wprost.
Wolicie dłuższe rozdziały czy takie jakie pisze są w porządku? :))
I bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednimi. 
Pozdrawiam :D

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział.♥
    Ja osobiście jestem fanką dłuższych opowiadań ale to od ciebie zależy ile masz weny....
    Oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to możliwe, że ja tu jeszcze nie zostawiłam komentarza? Wydawało mi się że zostawiłam? Schizofrenia?? W każdym bądź razie, jak wszystko co piszesz to również jest genialne,intrygujące, fascynujące, interesujące, wciągające i nie wiem jeszcze jakie! A co do długości - dla mnie jest w porządku, pisz tyle ile dasz rady :*

    OdpowiedzUsuń
  3. To zależy od ciebie, ale ja osobiście wolę dłuższe. Rozdział super i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam.
    W związku z ostatnimi zmianami na Rejestrze blogów podkategoria fantasy została podzielona na pięć podgatunków (dark, heroic, high, low, urban). Proszę o wybranie jednego z podgatunków i poinformowanie mnie o tym pod postami znajdującymi się na stronie głównej lub w zakładce „pytania i prośby”. W razie wątpliwości szczegółowe informacje na temat podgatunków można znaleźć TUTAJ.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne! Tak mnie wciągnął Twój blog. Pisz więcej! Notki faktycznie mogłyby być dłuższe. Nie mogę się doczekać co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy będzie kolejna notka? :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekamy na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog!
    Naprawdę jestem strasznie ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam sobie, czytam... Przełączam na kolejne strony i nagle takie... Brak kolejnej :| No cóż... Rozdział świetny :) Jak każde xD A co do długości to jak dla mnie mogą być i dłuższe i krótsze lub pozostać takie jakie są :) Najważniejsze, żeby były tak samo pomysłowe jak teraz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog został nominowany do LBA :)
    Więcej informacji znajdziecie tutaj:
    http://gonic-marzenia-szczescie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń